Polecamy

Reklama

Wywiad z Moniką Wilczyńską, autorką „Zamkowych opowieści duszka Bogusia” i „Kocim pazurem pisane, czyli wspomnienia Rudolfa Rudykota”.

    5 miesięcy temu, dokładnie 15 maja 2025 r. odbyła się premiera książki „Kocim pazurem pisane, czyli wspomnienia Rudolfa Rudykota”.
    Zapraszam do przeczytania rozmowy z Moniką Wilczyńską, autorką „Zamkowych opowieści duszka Bogusia” i „Kocim pazurem pisane, czyli wspomnienia Rudolfa Rudykota”.

    Zrobiłaś czytelnikom psikusa książką o Rudolfie! Wielu z nich czekało na kontynuację „Zamkowych opowieści…”, a tutaj zamiast opowieści o duszku, mamy historię opowiedzianą przez kota. Jest jakaś nadzieja, że może kiedyś starszy już Adam zawita na Zamek w poszukiwaniu duszka Bogusia?

    Zawsze warto mieć nadzieję! Piszę o tym w swojej nowej książce. 😊Ale póki co, nie planuję wracać do Adasia. On już dorósł, jak mój starszy syn, który był jego pierwowzorem…

    Dobrze, zostawmy Bogusia, niech się dobrze czyta młodym czytelnikom i niech pomaga poznawać historię Szczecina.
    Ostatnia Twoja książka „Kocim pazurem pisane” ukazała się w maju tego roku (Wydawnictwo Światy Równoległe, 2025). To przygody kota Rudolfa, którego przygarnęłaś z rodziną jakiś czas temu. Wiem, że zanim z Wami zamieszkał, lubiłaś go fotografować. Czyli najpierw tworzyła się historia fotograficzna, potem… no właśnie.

    Rzeczywiście, Rudolf był najpierw moim obiektem fotograficznym. 🙂 On i jego krewni, zamieszkujący teren działek letniskowych, gdzie często spędzam czas z moją rodziną.
    Ja nigdy nie chciałam mieć kota. Owszem, uważałam je za piękne stworzenia, ale KOT W DOMU? Nie… Za dużo nasłuchałam się opowieści jakie to utrapienie. Wiesz, same szkody i zadrapania! 🙂
    Wtedy wystarczyło mi, że mogę dokarmiać i fotografować całą gromadkę kotów, które pojawiały się u nas. Większość z nich po zjedzeniu posiłku biegła dalej w poszukiwaniu przygód, a młody, biało-rudy kotek zostawał. Widywaliśmy go za każdym razem od roku jego narodzin, czyli 2015. Wiosna, lato, jesień, zima… Był bardzo przyjacielski i towarzyszył w zabawach moim synom. Już wtedy wiedziałam, że jest wyjątkowy. Ale przez myśl mi nie przeszło, że kiedyś zamieszka w naszym domu. Można powiedzieć, że nie byłam na to gotowa. A i nasz dom także. Mieszkały w nim wtedy jeszcze nasze dwa szczurki i duża stara suczka…

    I kiedy w domu zabrakło zwierząt, moi synowie i mąż zaczęli coraz częściej mówić, o tym że może by tak zabrać do miasta tego małego, rudego kotka?

    Kiedy Rudolf, natchnął Cię do spisania jego przygód?

    Minęło kilka lat od dnia, w którym Rudolf zamieszkał z nami, a ja rozmyślałam o tym niezwykłym dniu, w którym wyruszył z Kociborza do Wielkiego Miasta… Fakt, że w końcu dałam się namówić na to by kot zamieszkał w naszym domu, moment gdy zabieramy go do transportera… To wszystko opisałam w książce, bo czułam, że muszę puścić tę opowieść w świat. I dziś już kilka osób powiedziało mi, że uroniło łzę czytając tę historię.

    Warto wspomnieć, że narratorem jest sam bohater. Czy od razu wiedziałaś, że to Rudolf będzie opowiadał swoją historię?

    Nie od razu. Długo myślałam nad konstrukcją tej książki. A potem, gdy już usiadłam do komputera jakoś samo tak wyszło, że kot przejął klawiaturę! 😊

    Życie Rudolfa jako kota wolnożyjącego nie było kolorowe. Czy pisząc, myślałaś o tym, by ta książka stała się też zachętą do przygarniania kotów dziko żyjących?

    Tak, oczywiście. Ta książka niesie niejedno przesłanie. Zresztą każdy czytelnik interpretuje ją na swój sposób. Mam już sygnały, że śmieją się (dzieci) i płaczą (dorośli). Okazuje się, że ta historia wywołuje u ludzi różne emocje. Tak jak każda chyba książka. Wszystko zależy od naszych doświadczeń… To miała być książka o kotach, które czekają na dom i miała zwrócić uwagę młodych czytelników na ich potrzeby. Tak jak piszę we wstępie, zawsze zastanawiałam się jakie wiódł życie Rudolf zanim trafił do naszego domu? Jakie miał przygody? Wystarczyło trochę wyobraźni doprawionej kocim mruczeniem i tekst powstał w kilka miesięcy.
    Jeśli jakaś rodzina po lekturze tej książki zamiast kupić rasowego kota, otworzy swoje serce na zwykłego dachowca adoptowanego ze schroniska, lub dostrzeże w swojej okolicy koty, które potrzebują pomocy, to będzie dla mnie ogromna radość. Czekam na takie sygnały!

    To również opowieść o sile marzeń. Bo warto marzyć i mieć nadzieję, tak jak Rudolf! Jego historia pokazuje również, że nie warto nigdy mówić „nigdy” – to o mnie 😊 Dziś mieszkamy z dwoma kotami i psem! Rudolf okazał się kotem idealnym, nie sprawiającym żadnych problemów. Dobrze przygotował grunt na przyjęcie kolegi, Plamka, który jest od niego większym łobuzem, ale… bardzo uroczym. Wraz z naszym psem, Dexterem tworzą niezłą paczkę tzw. „oszustów gastronomicznych” (wciąż twierdzą, że nic jeszcze nie jedli) i gang słodziaków, który wciąż obmyśla jak dostać się do … pojemników z karmą!

    Książka uczy wrażliwości, są w niej przemycane ważne tematy, ale też i zabawne. Trudno mi określić wiek odbiorcy, gdyż wciąga nie tylko młodego czytelnika, ale również i dorosłych. Czy spisując historię Rudolfa brałaś pod uwagę konkretną grupę czytelników, do której chciałaś trafić?

    Pisząc biorę pod uwagę fakt, że rodzic może czytać wspólnie z dzieckiem i dlatego lubię puszczać oko również do dorosłych. Jest tam parę takich miejsc, na które nie zwróci uwagi młody czytelnik, a mama lub tata, mam nadzieję, się uśmiechnie. A poza tym, jak wspomniałam wyżej liczę na wspólne rodzinne czytanie przygód Rudofla, bo może to zaprocentować różnymi zmianami w rodzinie 😊

    Jak trafiłaś do Światów Równoległych?

    Napisanie książki to pierwszy krok. Potem trzeba znaleźć wydawcę. Było więc oczekiwanie na odpowiedzi. Jedni odpisali, że mają już plany wydawnicze na najbliższe lata, ktoś napisał, że właściwie nie potrafi określić kategorii wiekowej czytelnika (uznając to za problem), inni nie odpisali… Ale najważniejsze, że odpisała Agata Cieszyńska, która całkiem niedawno założyła wspólnie z mężem Łukaszem Wydawnictwo Światy Równoległe i zdecydowała się zaprosić mnie z Rudolfem do swego Świata. Bardzo im obojgu dziękuję, bo współpraca z nimi to czysta przyjemność i pełen profesjonalizm! Agata sama również pisze. Ma na koncie m.in. dwie powieści dla młodzieży i książkę dla młodszych dzieci, dlatego bardzo dobrze wiedziała jak zaopiekować się autorką. 😊

    „Kocim pazurem pisane” to nie tylko treść, ale również ilustracje, których autorem jest Michał Brzezicki ze Szczecina. Mi szczególnie podoba się spis treści. A w sumie to spis wspomnień. Czy ilustrator przedstawił swoją wizję graficzną książki, czy był to Twój pomysł?

    Kiedy zaproponowałam Michałowi stworzenie ilustracji do książki, od razu powiedziałam, że mam już swoją wizję, a on na to przystał. Wspólnie z wydawcą mieliśmy więc obszerną korespondencję, w której ja określiłam jaki marzy mi się typ ilustracji, okładka, format… Wszystkie moje życzenia zostały spełnione, a nawet więcej! To była wspaniała współpraca, bo Michał jest naprawdę zdolnym twórcą i w zasadzie od razu wiedział, o co mi chodzi. Mieszka i tworzy w Szczecinie, a jeszcze wiele osób o nim nie słyszało… Przypomniałaś mi, że muszę o nim częściej wspominać. W tych czasach nie można być aż tak skromnym. 🙂

    W 2024 roku napisałaś opowiadanie do zbioru „Pewnego razu w Szczecinie. Wydarzyło się w księgarniach kameralnych”. Zdradzisz jak to się stało, że szczecińscy autorzy, postanowili napisać opowiadania do wspólnej książki?

    To był pomysł, który narodził się w styczniu ubiegłego roku podczas spotkania w księgarni na Pocztowej 19. Monika Szymanik i Marzena Łopatkiewicz zaprosiły autorki i autorów, którzy wspierają na co dzień ich działalność. Wiemy, że prowadzenie małej księgarni w tych czasach to duże wyzwanie. Rozmawialiśmy wtedy o tym, co możemy zrobić aby przyciągnąć czytelników do tych miejsc. Jak sprawić, by nie kupowali książek w internecie? Rzuciłam wtedy pomysł o zbiorze opowiadań napisanych przez szczecińskich autorów, ktoś dodał że niech to będą opowiadania, których akcja dzieje się w księgarniach kameralnych. Monika Szymanik szybko podchwyciła pomysł i tak machina ruszyła. Wśród nas był również wydawca! Spotkanie było w styczniu a już 8 września tego samego roku przed dwiema księgarniami w Szczecinie (Mandala i Kamienica w Lesie, Pocztowa 19) ustawiły się tłumy czytelników, by kupić naszą antologię. Wśród autorów 14 historii (w tym jeden komiks) znaleźli się tacy twórcy jak m.in.: Inga Iwasiów, Małgorzata Duda, Sylwia Trojanowska, Marek Stelar, Marcin Grzelak, Leszek Herman i Przemysław Kowalewski. Całość wydało szczecińskie Wydawnictwo POZA, za którym stoi Krzysztof Lichtblau, okładkę zaprojektował Wojciech Ciesielski. Jak widać wszystko made in Szczecin!

    Twoje opowiadanie z tej książki to „Z górnej półki”, zdradzisz tym, którzy jeszcze nie czytali, gdzie dzieje się Twoja historia i o czym jest?

    Każdy z autorów mógł wybrać sobie księgarnię, o której napisze opowiadanie. Ja zdecydowałam się na Księgarnię Sedina, do której mam wielki sentyment. Mieści się ona w starej kamienicy przy Alei Wyzwolenia. Przychodzą do niej od lat stali klienci, zwłaszcza ci, którzy szukają książek o regionie. Nieduże, klimatyczne pomieszczenie wypełnione książkami o różnej tematyce tworzy Jacek Paszkowski, miłośnik książek związany z nimi od wielu, wielu lat… Uwaga! W grudniu firma obchodzi 35-lecie!
    O czym jest moje opowiadanie? Zdradzę tylko, że oddałam głos KSIĄŻCE. To ona jest narratorem. Przeczytajcie całą antologię – czeka Was niezwykła przygoda!

    Na koniec pytanie, które słyszysz najczęściej: Kiedy możemy się spodziewać kolejnej Twojej książki? Jeśli masz już jakiś plan, czy zdradzisz temat lub bohatera?

    Moim największym problemem jest … niezdecydowanie. Niby mam temat a nawet kilka. Ale trzeba się zdecydować i wreszcie usiąść i zacząć pisać. „Mogę pisać wszędzie. Mogę pisać w każdym momencie. Potrzebuję tylko laptopa.” – to nie o mnie… Ja muszę mieć wenę… Ciszę… Czas skupienia… A jak już to osiągnę, to wtedy usiądę i napiszę…
    Znów dla dzieci (i ich rodziców). I może o moim ukochanym psie… a może o pewnym osobniku, o którym opowiadał mi mój młodszy syn, gdy był mały? Jeszcze się nie zdecydowałam, kogo pierwszego dopuszczę do głosu. W mojej głowie bohaterowie walczą! Czekajcie cierpliwie.

    Moniko czekam z wielką ciekawością na kolejną Twoją książkę.
    Dziękuję za rozmowę.

     

    Monika Wilczyńska w Szczecinie mieszka dłużej niż w mieście, z którego przybyła tutaj po maturze. Z wykształcenia socjolog. Od dzieciństwa tkwi z nosem w książkach, dlatego po latach uzupełniła wykształcenie na Uniwersytecie Szczecińskim na studiach podyplomowych: bibliotekoznawstwo i informacja naukowa. Wielka miłośniczka książek dziecięcych, z których wciąż nie wyrosła i z radością polecała je przez wiele lat na swoim blogu WilczeLektury.
    W 2010 roku ukazała się jej książka (nie tylko) dla młodych czytelników Zamkowe opowieści duszka Bogusia (drugie wydanie, 2017 r.), w której zachęca dzieci i dorosłych do poznawania legend i ciekawych miejsc w naszym mieście. Wersja audio opowieści ukazała się w 2021 roku, w interpretacji Artura Barcisia. Portal SzczecinCzyta.pl założyła w kwietniu 2011 roku. W maju 2025 roku ukazała się jej kolejna książka dla dzieci pt. „Kocim pazurem pisane, czyli wspomnienia Rudolfa Rudykota”.

    Szczecindladzieci.net.pl ma patronat nad książką „Kocim pazurem pisane, czyli wspomnienia Rudolfa Rudykota”.

Newsletter

Dodaj wydarzenie

Wydarzenia